Zwyczajna wioska

Próżno by szukać jej na mapach Google. Jakkolwiek byś się nie trudził, aplikacja zaprowadzi Cię do Miłuk. Word, z uporem podkreśli nazwę na czerwono, sugerując, że Miluki nie istnieją.

Niegdyś tętniąca gwarem umorusanej dzieciarni, pianiem koguta o poranku, sąsiedzką kłótnią albo biesiadą.
Dzisiaj moralna, dostojna, milcząca.

Niegdyś pachnąca sianokosem, więdnącą machorką i świeżym mlekiem.
Dzisiaj z zapachem modnie przystrzyżonej trawy, kwiatami z wypielęgnowanego ogrodu i luksusowymi autami.

Niegdyś, od listopada do marca połączona ze światem tylko małą, wydeptaną ścieżką, pomiędzy dwumetrowymi zaspami.
Dzisiaj ta sama droga to całoroczny tranzyt dla ciężarówek z pobliskiej żwirowni. Na nic się zdały protesty mieszkańców okolicznych wiosek. Asfaltówkę i most wyremontowano, a ludzie widać przywykli do uciążliwości.

Moja mała ojczyzna. Na drodze, polach i łąkach tej skromnej, przytulnej i spokojnej wioseczki, odbity jest ślad z czasu mojego dorastania. Wioski z krainy tysiąca jezior o wyjątkowej urodzie. W krainie, gdzie las, jezioro i rzeka splatają się w jednym uścisku.

 „Zwyczajna wioska zwyczajnych ludzi”, pod takim tytułem, w młodzieżowym czasopiśmie „Pod Wiatr” w 2004 roku ukazał się artykuł, napisany przez moją córkę-licealistkę. Opisała w nim ówczesne życie w Milukach. Zrobiła to zgrabnie, z serdecznością i wyjątkowo dojrzale.
Tyle, że  miłość do tego miejsca nie wniknęła w nią z mlekiem matki.
To słodki, soczysty i dojrzały owoc wspólnych, corocznych pobytów. To kawałek historii tworzony całkiem na nowo, przez kolejne pokolenia i wspólnie z nimi.

Miluki są i pięknieją nowoczesnością.

W budynkach po dawnej rybakówce od kilku lat działa gospodarstwo agroturystyczne. Wcześniej jego mieszkańcy, najczęściej rodziny z dziećmi, zmieniali się co kilka lat.

W sąsiednich zabudowaniach, w ramach koloni letnich, wypoczywały pociechy pracowników ZNTK Łapy. Zakładowy ośrodek kolonijny funkcjonował w Milukach od 1957 roku. Robiło się wtedy głośno i wesoło. Zmieniały się turnusy, były dyskoteki, ogniska i zielone noce.
Dzisiaj w odnowionych murach znajduje się elegancki pensjonat, który prowadzi wynajem apartamentów oraz oferuje możliwość organizowania imprez okolicznościowych.
Obydwa obiekty mają dostęp do linii brzegowej jeziora i sporą przestrzeń na rekreację.

Jak na razie drugiej szansy nie doczekał Ośrodek Wczasów Pracowniczych ZNTK Łapy, który został utworzony w 1964 roku. Pięknie położony, nad rzeką w lesie, z domkami kempingowymi i bogatą infrastrukturą. Niestety, z czasów jego świetności pozostał tylko rozpadający się pomost.

Miluki rosną. Domów wciąż przybywa, a przy już istniejących pojawiają się kolejne literki.
Nawet Oracze, sąsiednia i dużo większa wioska, oddalona niegdyś o dwa kilometry, przybliża się tak stanowczo, że zapewne wkrótce jej granice zahaczą o miedzę.

Za to dla mnie to zawsze będą te same Miluki, gdzie las, jezioro i rzeka splatają się w jednym uścisku. Do których tęskni się tak zwyczajnie, jak za utraconym dzieciństwem. I zawsze, kiedy będę je odwiedzała, będzie to podróż sentymentalna 🙂


2 wzmianki “Zwyczajna wioska

    1. aktywnababka says:

      No jakże mogłam o tym nie wspomnieć. Serdecznie Cię przepraszam Kochana Siostrzyczko. To było wielkie wydarzenie i ogromna radość w rodzinie. 🙂

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *