Jak być (U) ważnym dla siebie

Szczęśliwy jest ten z nas, kto żyje uważnie, bo dotrze do prawd za granicą słów
Marcin Kydryński

Prawdziwą
WOLNOŚĆ poczujesz tylko wtedy, gdy
nie pozwolisz ograniczać się swoim myślom

Umysł-ekspert od wszystkiego

Każde nowe wyzwanie bez oczekiwań i planów może przynieść wiele dobra. Możesz czerpać radość z samego doświadczania, odkrywania i nauki.
Kiedy jednak zaprogramujesz się na pożądane efekty- łatwo o porażkę. I chociaż porażka nie musi być realna, to rodzą się roszczenia do tego, co ustalisz w swoim umyśle.  

A umysł to ekspert od wszystkiego. Umysł wciąż myśli i wciąż podpowiada. Umysł ma o wszystkim zdanie: o Tobie i o reszcie świata. O tym co lubisz, o tym co należy jeść albo co musisz zrobić. O tym co jest dla Ciebie przyjemne albo smutne. O tym co Cię wkurzyło w poprzedni  wtorek. O przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
Wytwórnia myśli zajmuje się wszystkim, a Ty nakręcasz się, planujesz i idziesz za myślami. A za myślami truchtają emocje: rozczarowanie, smutek i gniew. Bo uczucia i myśli często działają razem. Zawsze są blisko siebie, chociaż nie zawsze się ze sobą zgadzają.
A Ty łatwo wpadasz w pułapkę i nie kontrolujesz swoich reakcji, bo nie panujesz nad myślami.

Podróż w głąb siebie

Żeby zarządzać swoimi myślami musisz nauczyć się je rozpoznawać. Jeżeli uda Ci się tego dokonać, będziesz najlepszym menadżerem świata.

Ale nie jest to przechadzka czy spacer, to droga kręta, mozolna, czasami wyboista. To najtrudniejsza i czasami najdłuższa podróż życia. Bo w tej podróży musisz wytyczyć zupełnie nowy kierunek. Musisz uwolnić się od krępujących schematów, zerwać więzy przyzwyczajeń i odkrywać siebie na nowo. Czasami trzeba nawet coś zburzyć, żeby zbudować to od początku.

Dla mnie ta droga zaczęła się od Mindfulness.

Już sama próba wejścia na ścieżką samoświadomości, czyni Cię lepszym dla siebie. I nie chodzi tutaj o zdobywanie wiedzy o sobie, ale poznawanie siebie sercem. I każdy kierunek jest dobry. Kursy, książki, warsztaty i nauczyciele są wspaniali, są jak drogowskazy, ale pracę wewnętrzną musisz  wykonać samodzielnie.

Na trudny czas ….

Z Mindfulness zetknęłam się, po raz pierwszy, w szkole Jogi Kasi Szyńskiej. Dorotka Wojtczak prowadzi tam cykliczne warsztaty. Część kursantów, to moje koleżanki i koledzy z maty. Jednak potrzeba osobistego udziału zrodziła się samoistnie. Im dłużej praktykowałam jogę, tym więcej zauważałam współzależności pomiędzy ciałem, a umysłem. Zauważyłam, jak łatwo rozprasza się umysł, dekoncentruje uwaga, a ja nie dogaduję się ze swoimi emocjami. Kiedy zdecydowałam się na kurs instruktorski hatha-jogi, postanowiłam równocześnie  popracować nad uważnością.
Jeszcze wtedy nie miałam pojęcia, że lepszego momentu nie mogłam wybrać.

Kiedy w połowie marca ludzkość zmagała się z panicznym lękiem, niepokojem i niepewnością z powodu pandemii, ja właśnie rozpoczynałam ośmiotygodniowe warsztaty Mindfulness.
Znalazłam się dzięki temu w grupie wsparcia, a nad moimi emocjami stanął subtelny parasol ochronny. Przyglądałam się wszystkiemu z umiarkowanym niepokojem, ale bez napięcia i histerii. Ograniczone kontakty ze światem zewnętrznym tłumiły dopływ negatywnych bodźców. A czas przymusowej izolacji mogłam wykorzystać na wgląd w siebie, naukę medytacji i uważności.

Czy coś się zmieniło?

Osiem tygodni bycia dla sobie. Uczyłam się o tym, że moje myśli mają wpływ na moje życie. Próbowałam rozpoznawać emocje i lokalizować je w ciele. Uczyłam się oglądania zdarzeń i spraw z szerszej perspektywy.

Nadszedł więc czas na cumowanie w realnym życiu tego co przypłynęło z treningiem. Czas na konfrontację i stawanie oko w oko z gromadzonymi przez lata doświadczeniami. Czas na demontowanie starych schematów i łamanie dobrze znanych reguł.

Kończąc kurs zostałam wyposażona w komplet nowiutkich narzędzi, z których uczę się korzystać w swoim życiu. Wciąż je porządkuję i dopasowuję do sytuacji, do okoliczności, do siebie. Bo nie wszystkie i nie zawsze mam pod ręką, bo czasami źle ich używam. Czasami zapominam, że mam klucze do drzwi, które właśnie zaczynam wyważać.

A czasami łatwiej mi, po prostu, użyć starego, poczciwego autopilota, który tak bezawaryjnie działał przez całe moje życie.

Nie mam jednak zamiaru rezygnować z drogi (U)ważności. Bo wiem, że warto uczyć się bycia ze sobą dla samej siebie, bez bycia użyteczną, potrzebną i niezbędną. I warto dać pełną, nieograniczoną zgodę na akceptację siebie taką, jaka jestem. Bez udawania, bez kreowania i bez zmieniania.

Jedno co warto zmienić, to sposób patrzenia. Warto spoglądać za horyzont i uważnie oddychać. Warto pamiętać, że na jedno masz zawsze wpływ – to Twoje nastawienie do tego co Ci się przydarza.

Zmiany pojawiają się wtedy, kiedy stajemy się tym, kim jesteśmy, a nie wtedy, gdy próbujemy być kimś innym. Zmiana jest niemożliwa, kiedy uciekamy przed swoją naturą. Niestety, kiedy człowiek wyrusza w podróż, musi zabrać samego siebie.
Lucy Edge „Najgorsza w szkole jogi”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *