Pojawia się bez zaproszenia,
przypadkiem i zawsze za wcześnie.
Lubi zaskakiwać,
jest śmiała i poważna.
Na powitanie chwyta za dłonie,
by tam zostawić ślady uścisku.
Bezczelnie wpatruje się w oczy,
a one tracą blask.
Twoje usta bledną na jej widok,
a w lustrzanym odbiciu widzisz inną kobietę.
Jeszcze masz nadzieję, że to tylko sen.
Ale kiedy rano otwierasz powieki,
Ona wciąż tam jest, na Twojej kanapie.
A kiedy pijesz poranną kawę,
odwracasz wzrok w nadziei,
że jeszcze cień zobaczysz tej, która odeszła.
Niespiesznie oswajasz scenariusz, pisany przez życie.
Po nowemu mierzysz się z lustrem,
robisz staranny makijaż,
a potem odświętna, dumna i dojrzała
witasz Drugą Młodość.