INDIE – Bodh Gaya

8 lutego 2020

Podróż z Waranasi do Bodh Gayi przedłuża się o prawie 2 godziny. Właściwie to zdążyliśmy już przywyknąć, że pociągi w Indiach mają czas, a nie zegarki. Z drugiej strony, słowo czas ma tutaj inne znaczenie, a nam tak naprawdę nigdzie się nie spieszy. Spędzając czas w jednym wagonie z tubylcami, mamy okazję przyglądać się sobie wzajemnie, obserwować i podglądać prawdziwe życie. To jest ta wartość, której nie doświadczysz, oglądając Indie z okiem klimatyzowanego autokaru. Podróżowanie pociągiem po Indiach to inspirujący temat, pełen smaków, zapachów i relacji międzyludzkich, być może kiedyś napiszę o tym więcej.

Już na początku podróży przydarza nam się sprzeczka z młoda Hinduską. Chociaż słowo „sprzeczka” w tej sytuacji to spore nadużycie. Sprawa idzie o miejsce w przedziale, które owa Pani zajęła, nie posiadając „miejscówki”. Obie z Kasią, pokazujemy nasz bilet z numerem i grzecznie jej tłumaczymy, że powinna je zwolnić. Tymczasem Pani nas ignoruje, wzrusza ramionami i udaje, że nie wie, w czym rzecz. Nie trafiają do niej żadne argumenty. Na szczęście pojawia się Adam. Nie wiadomo co bardziej ją przekonuje, jego zdecydowana postawa, a może raczej postura. Kobieta zaczyna niespiesznie zbierać z siedzenia kocyk, składając go w misterną kostkę, z górnej półki powoli wyjmuje jakieś rzeczy, sztuka po sztuce odkłada je na bok, na koniec zabiera poduszkę i wreszcie torebkę. Proces „wyprowadzki” trwa co najmniej pól godziny. Trudno określić jednoznacznie czy to celowa manifestacja niezadowolenia, czy raczej wrodzony brak animuszu.

Do hotelu, Mariya Internasional w Bodh Gaii docieramy bardzo zmęczeni. Za nami kilkugodzinna podróż, ale też wyjątkowo trudna noc w Waranasi.

Tymczasem w hotelu czeka nas niespodzianka. Już na wejściu zostajemy udekorowani girlandami z pomarańczowych aksamitek. Obsługa, sami Panowie, częstują spritem i coca-colą.

Hotel jest nowoczesny, urządzony w stylu europejskim. Świeżo i czysto, klimatyzacja, czajnik i suszarka w każdym pokoju. A po indyjsku obluzowane kable, niedokończone płytki, pozamienianie włączniki, ale w gruncie rzeczy, powiew wielkiego świata.

Po popołudnia wybieramy się na krótką przechadzkę po Badh Gaji. Dowożą nas samochodami, bo Hotelu znajduje się kilka kilometrów od centrum.

Badhgaja nie jest obowiązkowym punktem na mapie turystycznej Indii, chociaż to miejsce szczególne. Jest głównym ośrodkiem buddyzmu, a jego wyznawcy przybywają tutaj z całego świata. Swoje świątynie mają Chińczycy, Japończycy, Koreańczycy, Tajlandczycy i wiele innych krajów wyznających buddyzm.
My akurat trafiliśmy na doroczne święto, które rozpoczyna się na przełomie roku i trwa do połowy lutego. To swoisty festiwal wydarzeń, kolorów i dźwięków. Badh Gaya zaludnia się mnichami z całego świata, staje się ożywiona i otwarta. Wokoło wybrzmiewają odgłosy medytacji i modlitw w intencji oświecenia.

ŚWIĄTYNIA MAHABODHI ze świętym drzewem bodhi

A potem, tak piszą w internecie, Bodh Gaya staje się zaniedbana i nudna. Być może tak właśnie jest. Ale nic w tym szczególnego. Przecież w większości nadbałtyckich kurortów, takich jak Hel, Jurata czy Mielno zaczyna wiać nudą, kiedy wakacyjni turyści wyjeżdżają do domów, zabierając ze sobą kolorowe leżaki, gwar i zamieszanie.

Tymczasem dla nas pobyt w Bodg Gayi to czas wypełniony bogactwem przeżyć, spotkań i miejsc.
Relacja fotograficzna poniżej.

SZLAKIEM BUDDY

ŚWIĄTYNIE BUDDYJSKIE

BODH GAJA – LUDZIE I MIEJSCA

2 wzmianki “INDIE – Bodh Gaya

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *