Na urlop w listopadzie?
To nic niezwykłego, jeżeli lądujesz na gorącej plaży, skąpany słońcem i lazurową morską bryzą. Tymczasem polskie góry, to raczej opcja niedostosowana. Dzień robi się kusy, jak sweter po wypraniu w 90° C, słońce zawiesza się w tryb oszczędzania energii, a turystyczne atrakcje skąpe, jak bikini.
Ale jeżeli wiesz gdzie szukać, znajdziesz korzyści. Cisza i spokój w pensjonatach, płynny ruch na ulicach i pustki na szlakach. A i pogodę możesz dostać niezłą, nam na przykład trafiła się wyśmienita, nawet jeżeli tylko przez globalne docieplenie.
Lubimy góry w październiku, ale ten rok co rusz zaskakiwał nas przeplatanką życiowych zakrętów i konfiguracją zbiegów okoliczności, trudno więc było coś zaplanować. A my umieraliśmy z przemęczenia i tęsknoty za tym wyjazdem. Zwłaszcza że tylko w górach wypoczywamy prawdziwie, a wracamy naładowani energią, jak króliczki z reklamy baterii Duracell.
Miejsce wyjazdu wybrane spontanicznie, ja rzuciłam propozycję, „zaklepałam” pensjonat i po kilku dniach mogliśmy się pakować.
Szlaków nie będę opisywała, można je znaleźć z łatwością na blogach podróżniczych. Ale zdjęcia, które zamieszczam poniżej, zilustrują atmosferę zarówno Gór Stołowych, jak i naszą ekscytację tym miejscem.
I tutaj należy się krótkie wyjaśnienie, dlaczego to była „korzenna podróż ”?
Pomysł na ten wpis pojawił się w trakcie jednej z wycieczek górskich, kiedy co rusz potykałam się o splątane korzenie. Przyszła do mnie wtedy refleksja, że drzewo zapuszcza korzenie tam, gdzie się rodzi i zostaje w miejscu na całe życie. Tymczasem człowiek może swobodnie opuścić miejsce urodzenia, przemieszczać się z miejsca na miejsce, a potem wrócić. A co jeśli nie wie, gdzie są jego korzenie?
No cóż, gdzie jak gdzie, ale właśnie w Kudowie takie filozoficzne dywagacje miały prawo się zadziać, bo to moje miasto rodzinne. Tutaj spędziłam kilka pierwszych lat życia, chodziłam do żłobka, przedszkola, tutaj nawiązywałam pierwsze relacje. Psycholodzy uważają, że w rozwoju dziecka, to lata najważniejsze.
Wróciłam jeszcze później na rok, po maturze, ale ostatecznie nie zapuściłam korzeni. Jednak bardzo często bywam tutaj pamięcią, mam wiele dobrych wspomnień i Kudowa zawsze będzie bliska mojemu sercu.
A wyjazd był „korzenny” również dlatego, że na każdą wycieczkę zabierałam za sobą dwa termosy gorącej herbaty z cynamonem, imbirem i wszystkim co było pod ręką, by się nie poddać choróbsku, które dopadło mnie tuż po przyjeździe.
Niezależnie od mojej refleksyjnej oceny, polecam szczerze nie tylko Kudowę, ale całą Kotlinę Kłodzką. Warto tutaj być. To naprawdę wyjątkowy kawałek świata, przyjaźni ludzie, a ceny całkiem przyzwoite .
Kudowa Zdrój
Błędne Skały
Szczeliniec
Lisia Przełęcz-Narożnik (849) -Kopa Śmierci-Skały Puchacza-Białe Skały- Fort Karola-Lisia Przełęcz